Niezwykle udana, prima aprilisowa sobótka w gronie czynnych członków i fuksów. Niestworzone opowieści, wspomnienia, anegdoty sypały się, jak z rękawa. A na koniec wyśmienity konkurs krasomówczy, którego celem było takie opowiedzenie historii w pełni prawdziwej albo w całości zmyślonej, a żeby zmylić wszystkich słuchaczy. W stanie niebywałego zadęcia udaliśmy się na miasto, by rozejść się po domach przy pierwszych promieniach wschodzącego słońca.